Wojtek Czarnecki i Mateusz Kunicki (odpowiednio Vojt i Vreen) po raz kolejny przekuwają swoje fascynacje rockowym graniem na długogrający album. Znów tytułują go w dziwny i niecodzienny sposób – „Kandibura” to z jednej strony mariaż muzycznych wpływów, a z drugiej bezpretensjonalne, proste i ciekawe gitarowe piosenki. Sam duet swoje zainteresowania rozciąga na linii od The Black Keys, przez Stephena Malkmusa czy solowego Thurstona Moore. Ja w tym materiale słyszę jednak przede wszystkim radość ze szczerego komponowania wpadających w ucho kawałków. A do tego dochodzi uzupełnianie ich brzmieniowymi efektami albo dodatkowymi instrumentami (skrzypce, wiolonczela). Tak jak wspomniałem – to piosenki, ale nie tak oczywiste jak by się mogło zdawać. Vojt & Vreen są bardzo dobrze osłuchani, więc w trochę melancholijny i spokojny sposób, opowiadają swoje historie, utrzymane mocno w charakterze lo-fi. Pewnie znów nie zdobędą swoimi utworami list przebojów, ale warto zwrócić na nich uwagę i posłuchać tej prostej, ale frapującej płyty.

[Jakub Knera]