Ostatnio pisałem o moim stosunku do hiphopowych wykonawców. W wielu przypadkach już same tytuły zdają się zniechęcać i wydawałoby się, że tak jest w przypadku albumu Pepe, ale to mylne wrażenie. „Witaj w moim świecie” to aż 20 utworów, wliczając w to intro i outro. I mimo że jest tego strasznie dużo, nie mam poczucia znużenia. To materiał, który niemal idealnie wypełnia płytę CD (mimo że to wyłącznie wydawnictwo internetowe) – 78 minut jak na dzisiejsze czasy to bardzo dużo, ale mnogość rozwiązań muzycznych a także tekstów, sprawiają, że tej fascynującej opowieści słucha się z niekłamanym zainteresowaniem. Z jednej strony pojawiają się tutaj zwykłe, codzienne historie – jazda SKMką, życie na sopockim Karlikowie, funkcjonowanie w grupie i jej wpływ na jednostkę, ale Pepe potrafi o nich świetnie opowiadać. Nie są to może teksty na poziomie Łony, ale nie ma tutaj oklepanych liryk o okolicy i kumplach czy szarej rzeczywistości. Pepe staje się miejskim obserwatorem – przemieszcza się ulicami, placami, skwerami, jeździ komunikacją miejską i to co widzi lub widział (bo materiał to zbiór z ostatnich 5 lat), zręcznie przekłada na słowa, przerabiając miasto na hip hopowe wersy. Świetnie sprzyja temu muzyka, wielokrotnie wsparta skreczami DJ Krusz G. a w kilku miejscach DJ Wojaka. Pepe bacznie obserwuje otaczającą rzeczywistość i potrafi o niej ciekawie opowiadać – niekoniecznie z rymami, czy w sztampowy, oklepany sposób, ale bardziej wnikliwie, skupiając się na detalach i z nich czyniąc moc tej płyty.

[Jakub Knera]