Muzyczne święto, tak tak tak.

Może i bezsensowne wydaje się czytanie relacji z imprezy, którą autor tekstu sam współorganizował, ale postanowiłem, że warto to zrobić, bo było to wydarzenie wyjątkowe z którego niesamowicie się cieszę.

Co najbardziej mi się podobało? U każdego po kolei.

Olo Walicki i Wilk okazali się świetnym wprowadzeniem – mrocznym, z gęstymi syntezatorami i improwizującym Olem na kontrabasie, aby później stopniowo przyjmować bardziej rytmiczne i rozbujane struktury. Bardzo dobrze poradził sobie Wilk, a gdański kontrabasista ciekawie dodawał do jego elektronicznych sampli partie wygrywane na swoim instrumencie.

Koncert Niskiego Szumu i Romka Puchowskiego najbardziej podobał mi się w jego środkowej części – wtedy gdy gitary zabrzmiały bardzo przestrzennie, noise’owo wręcz. Bez wokali, a jedynie budując transowe, zapętlone struktury muzycy bardzo ciekawie nawiązali ze sobą dialog na charakterystycznie brzmiących, a jednak zupełnie odmiennych gitarach.

Popsysze Combo Band zagrali bardzo przebojowy i chwytliwy rock’n’rollowy koncert. Dodatkowi goście podbili efekt – harmonijka Krzysztofa Przybyszewskiego ciekawie kontrastowała z riffami, klawisze Marka Kosteckiego doskonale wypełniały tło, podobnie jak przestrzenna charakterystyczna trąbka Tomka Ziętka. A wokal Guzika przypomniał najlepsze czasy Homosapiens i bardzo dobrze zgrał się z Popsyszami.

Enchanted Hunters i Etamski pokazali, że „The Slip” nie był jednorazowym przedsięwzięciem. Bardzo rozbujane, rytmiczne, a nawet popowe kompozycje ukazały nowe oblicze całej trójki muzyków. Etamski mniej eksperymentalny (ale świetnie zapełniający drugie plany kompozycji), a dziewczyny bardziej popowe, elektroniczne, z klawiszami i intrygująco kontrastującym fletem. Rewelacja.

Na koniec Mikołaj Trzaska i Ampacity, którzy najepiej wypadli w finałowym utworze. To właśnie wtedy riffy zabrzmiały najbardziej sugestywnie, a cały zespół był najlepiej zgrany. I również wtedy Trzaska zagrał swoją najlepszą tego wieczoru partię na saksofonie – rozszalałą i rozimprowizowaną, co doskonale uzupełniło się z gęstą muzyką Ampacity.

Bardzo się cieszę, że udało mi się zaprosić wszystkich muzyków i że wszyscy z chęcią przystąpili do udziału w koncercie. Dziękuję za pomysły, koncerty i otwarcie na nowe kolaboracje, dziękuję za ciężką pracę. Po nowym roku pojawią się filmowe dokumentacje, a już teraz kilka składów zapowiedziało dalszą współpracę, zwłaszcza w formie wydawnictw płytowych. Czekam z niecierpliwością, bo objawień podczas sobotniego wieczoru nie zabrakło.

Dziękuję ekipie, dzięki której ten wieczór się odbył – Magda Smolak, Kasia Banucha, Radek Jachimowicz, Tomek Lipski, dziękuję Nadbałtyckiemu Centrum Kultury i Klubowi Ucho, a także grupie fotografów, która pod sceną wszystko zarejestrowała.

Nowe idzie od morza na Metropolia jest Okey, 28.12.13.

[Jakub Knera]
[zdjęcie: Dominik Paszliński]