Lovers in Uniforms przygotowali kolejne krótkie wydawnictwo o iście wakacyjnym, trochę puszczającym oko do słuchacza, tytule. Z niestety niezbyt ciekawą okładką, ale zdecydowanie nie można się przez to zrażać co do zawartości tego krążka. Wprost przeciwnie – trójmiejski kwartet już od pierwszych dźwięków (poza szumiącym morzem w „Intro”) ciekawią swoim brzmieniem, łączącym gdzieś daleko wątki indie rockowe z subtelnym chillwave. „Let’s listen to the sea” to bardzo ciekawy materiał, świetnie bratający barwną, delikatną elektronikę, proste bity, z lekko brzmiącymi gitarami, mieniącym się barwnie w tle. Zespół postawił na język angielski i nie ma co ukrywać, że w tej formie brzmią o wiele ciekawiej. Bardziej taneczny utwór drugi trochę zahacza o ciepło brzmiące techno, ale w drugiej części rozwija się w stronę pomysłowej i tanecznej elektroniki. Lovers in Uniforms gitary, a idące za nimi rockowe i nowofalowe brzmienia, odstawiają na drugi plan, koncentrując się na chwytliwych i ciekawie rozwijających się piosenkach, brzmiących o wiele bardziej współcześnie i ciekawie. Nie są przy tym nudni – „Far away” trwa ponad 5 minut, ale rozpiętość motywów i ciekawie wymyślonych aranżacji, sprawia że ten utwór chwyta i brzmi bardzo ciekawie, co na dodatek okraszają teksty brzmiące na wpół jak głos wokalistów D4D albo Johna Frusciante, co tylko wzbogaca i urozmaica ten materiał. Bardzo dobra, krótka, świeżo brzmiąca i pomysłowa jak na wakacje rzecz, na dodatek w wyczerpującej formie.

[Jakub Knera]