Festiwal szmerów i dronów w środku zielonego lasu.

Teatr Leśny w Gdańsku Wrzeszczu nie od dziś znany jest z cyklicznych imprez i koncertów, organizowanych przez Klub Winda. Z racji monopolu tej instytucji na tę przestrzeń, ogniskują się one zazwyczaj wokół tych samych nurtów – przede wszystkim jazzu, i to w dosyć klasycznej odsłonie, oraz muzyki bluesowej. Trójmiejskich, ale też innych twórców, wykraczających poza te gatunki, rzadko kiedy możemy usłyszeć na tej scenie. Mam na myśli nie tylko zespoły bardzo dobrze tam pasujące a które świetnie by się sprawdziły jak Enchanted Hunters, Trupa Trupa, Niski Szum czy Asia i Koty, ale także całą masę elektronicznych, eksperymentalnych czy free-jazzowych wykonawców. Owszem, w 2004 roku ukazał się singiel „Live at Wrzeszcz“ nagrany rok wcześniej przez trójmiejsko-warszawski skład Bassisters Orchestra, ale od tej pory mniej jest tego spontanicznych, wielogatunkowych występów na leśnej scenie przy Jaśkowej Dolinie.

Stąd Little Festiwal okazał się wydarzeniem nie tylko urozmaicającym program tego miejsca, ale także ciekawym ze względu na zaproszonych wykonawców. Na mnie największe wrażenie zrobił projekt Origami Boe (projekt Tore H. Boe) „Acoustic Laptops“ – w skrócie, polegał on na tworzeniu dźwięków w pudle rezonansowym wielkości laptopa, podłączonym do nagłośnienia. Powstawały one w różny sposób – przez wysypywanie piasku uderzaniem o „laptop“ różnymi urządzeniami dnia codziennego, wreszcie: szuranie, stukanie i tworzenie innych, najbardziej wymyślnych dźwięków. Ciekawa metoda tworzenia elektroakustycznych brzmień, chociaż nie do końca przemyślanych, a raczej sprawiających wrażenie nieco chaotycznych.

Poza nim dane mi było zobaczyć Benny’ego Braatena jako Origami Galaktika, który tworzył kompozycje oparte o zapętlenia i drony, świetnie wybrzmiewające w przestrzeni lasu. W dużej mierze warstwy dźwięku wynikały z loopowanych, rozwlekłych wokaliz, które w drugiej części koncertu artysta uzupełniał gardłowym śpiewem czy też recytacją, która efekt trochę popsuła, ale sprawdziła się w lesie. Bo przy Little Festiwal kontekst i miejsce były bardzo ważne – przede wszystkim z racji akustyki i dobrego brzmienia (chociaż sprzęt nie zawsze był w stanie to wytrzymać, głośniki przy Origami Galaktika niepokojąco trzeszczały).

Koniec końców Little Festiwal to dobra inicjatywa, która zgromadziła niemało widzów – powyżej 200 osób (wstęp: 5 zł) – co pokazuje, że tego typu eksperymentalne wydarzenia w przestrzeni Teatru Leśnego są potrzebne. Czekam na kolejne edycje imprezy, ale też na otwarcie się Klubu Winda na bardziej zróżnicowanych artystów.

Little Festiwal, Teatr Leśny, Gdańsk, 20.06.13.

[Jakub Knera]