Dawno nie byłem na koncercie polskiego zespołu, grającego muzykę elektroniczną (z instrumentami instrumentach), który od razu zyskałby moją sympatię.

Duet Rebeka ma niezwykle chwytliwe kompozycje – co prawda w gatunku, w którym za bardzo nie gustuję – które od razu przypadły mi do gustu. Chwytliwe, przebojowe, a na dodatek niebanalnie brzmiące – „Melancholia” i „Stars” to świetne piosenki na światowym poziomie, a o proste i ciekawe przeboje w Polsce nie łatwo.

Rebeka od razu zyskała uznanie w moich oczach na koncercie. Nie laptop i bit maszyna, ale rozbudowane instrumentarium – klawisze, moog, gitary – pokazały, że to zespół, który potrafi muzykę zaprezentować także na żywo, na dodatek ze świetnym efektem. Przebojowość na scenie wybrzmiała podwójnie, a zespół – mimo że może trochę stremowany – potrafił grać umiejętnie rozkładając dramaturgię koncertu: spokojniej lub bardziej żywiołowo.

Bartosz Szczęsny obsługiwał syntezator, klawisze i bas, ale uwagę momentalnie przykuła Iwona Skwarek – przeplatająca piosenki skromną konferansjerką, ale całkowicie naturalna, świetnie odnajdująca się na scenie, ujmująco śpiewająca. No i nie była tylko wokalistką – doskonale radziła sobie za klawiszami czy gitarą, moją ulubioną „Melancholię” przerabiając w końcówce na post-rockowy, taneczny kawałek. Rebeka nie sili się na „aktualne brzmienie”, „świeżość” i „bycie objawieniem”, po prostu brzmią bardzo fajnie, mają chwytliwe i bogato zaaranżowane kompozycje. A przy tym ich muzyka jest bezpretensjonalna i ciekawa.

Łyżka dziegciu należy się akustykowi – fajnie, że całym nagłośnieniem steruje z Ipada, z którym może chodzić po klubie, ale niechże stoi wtedy w środku i sprawdza na bieżąco jak wielokrotnie cicho na tle wokalu brzmiały instrumenty. Ba, w trakcie kilku utworów nagłośnienie zmieniało się wielokrotnie, co występowi Rebeki znacząco zaszkodziło. Ale nie dla nich małe kluby – to muzyka na współczesną dyskotekę, do dużej i przestrzennej sali. Tam będą brzmieć o wiele lepiej.

Rebeka, Cafe Absinthe, Gdańsk, 13.06.2013.

[Jakub Knera]