Pojawia się w Trójmieście nowa moda na promowanie swoich długogrających albumów singlami. Pomelo Taxi jakiś czas temu przygotowali zajawkę “Muppets”/”Gents”, a już doczekaliśmy się ich dłuższego wydawnictwa. Mam wątpliwości czy można nazwać je albumem, bo ma nieco ponad 26 minut, ale w obecnych czasach brzmi o wiele lepiej niż dwa razy dłuższe wypełniacze, które są często nudniejsze.

Pomelo Taxi to trio, które wykorzystuje jedynie bas i perkusję, a do tego wokal Marty Drozdowskiej (na płycie zapisanej jako Rysiek). Muzycznie to płyta bardzo ciekawa – w kilku momentach świetnie nawiązująca do Woody’ego Aliena czy Eda Wooda pod względem formy –  brzmieniem sekcji rytmicznej zapełnia muzyczną przestrzeń na tyle dobrze, że więcej instrumentów tutaj nie trzeba. To krótkie, hałaśliwe utwory w których z gęstym basem miesza się łomocząca perkusja, co zazwyczaj podbija dobra produkcja płyty (najlepiej brzmi to w „Take You All”) autorstwa Michała „Gorana” Miegonia”. Raz są to utwory o stricte piosenkowych strukturach zwrotka-refren-zwrotka, w innych momentach o mniej oczywistym kształcie. Mam tylko wątpliwości co do wokali – na ile ta muzyka sprawdziłaby się bez nich, a na ile można byłoby je lepiej wyprodukować. Na tle instrumentów brzmią bowiem trochę płasko, a czasem nawet siermiężnie, kiedy Drozdowska i pozostała dwójka muzyków, Max Białystok i Milo, wydzierają się do mikrofonów. Formuła Pomelo Taxi wokaliz jednak potrzebuje, więc w przyszłości przydałoby się je trochę dopasować, żeby funkcjonowały w bardziej spójnej formie z muzyką. Zespole, zamieść tylko gdzieś cały album w sieci, żeby więcej osób mogło się z nim zapoznać!

[Jakub Knera]