Mikrospokój to twór osobliwy i nietypowy. Jeden z niewielu polskich składów, który z zamiłowaniem, nostalgicznie spogląda w syntezatorową przeszłość lat 80., a na dodatek robi to całkiem ciekawie, budując osobliwie sformowane i minimalistyczne kompozycje. Rytmiczne bity i clappy stopniowo budują nastrój, a połączone z groove’ami syntezatorowych brzmień, tworzą osobliwą aurę nagrań. Duet oscyluje w swoim specyficnym mikroświecie, lawirując odlegle pomiędzy Super Girl and Romantic Boys, Niwea czy dźwiękowymi zabawami Felixa Kubina. Mikrospokój brzmi trochę schozofrenicznie, co powoduje przede wszystkim wokal i teksty Pawła Piechowicza. Nie wiem w jakich proporcjach są to rozpisane szczegółowo zdania, a na ile to liryki, ale jako pełen koncept, wypadają intrygująco. Owszem, czasem są proste i banalne, zupełnie psując odbiór kompozycji, ale w wielu momentach autorowi udaje się snuć specyficzne obserwacje i komentarz do bieżącej rzeczywistości. Raczej w formie mówionej niż śpiewanej, co powoduje – wtedy bliżej mu do sposobu mówienia Wojciecha Bąkowskiego czy słynnego „Piotrka” z „Dni Wiatru” zespołu Ścianka. Tę kreację narratora warto byłoby dopracować trochę bardziej, bo w kilku momentach wydaje się zbyt chaotyczna i niespójna jako całość. Mikrospokój kreuje dźwiękowe i tekstowe obrazy, sytuacje, które opowiadają ze specyficznej perspektywy – zarówno ze względu na język, jakim mówi Piechowicz jak i muzykę Mateusza Kraszewskiego – czasem będącą bardziej muzyką tła, dopełniającą wypowiadane teksty. Niedaleko im wtedy do sposobu narracji Wojciecha Bąkowskiego, jednak mniej tu specyficznej autokreacji, którą czasem warto byłoby dopracować. To zaskakująca i bardzo ciekawa płyta, mimo kilku wad, bardzo dobrze stworzony koncept z ciekawym efektem.

Cała płyta do odsłuchu i ściągnięcia za darmo:
http://www.bottomlayer.org/2013-mikrospokoj-niemoc-blr003/

[Jakub Knera]