Nie brakuje w Trójmieście ciekawych zespołów elektronicznych, ale jeszcze więcej jest tych, które w tej stylistyce w ogóle się nie odnajdują. Nie trzeba wyglądać daleko, jak można stworzyć pomysłowe, oryginalne kompozycje elektroniczne – wystarczy sprawdzić berliński label Morr Music, którzy wydają wykonawców ciekawie balansujących na granicy subtelnej elektroniki i muzyki rockowej.

Tetrix, podobnie jak opisywane niedawno Elektro?Zagadka, chcieliby grać elektronikę, ale nie do końca wiedzą jak. Albo uzupełniają ją siermiężnymi rockowymi riffami, co brzmi jak połączenie nowofalowych brzmień z polską piosenką rockową, albo psują wszystko śpiewem, przekrzykując się na zmianę, bo najwyraźniej inaczej nie umieją – to słychać w „Czarnej Dziórze” czy „Allright”. Co z tego, że w drugim planie tlą się całkiem fajne syntezatory, skoro ten ostatni utwór, to po prostu rockowy kawałek z zaprzęgniętą elektroniką, która podobnie jak bity w sekcji rytmicznej, kompletnie nic nie wnosi. Brakuje tu pomysłu – nie wystarczy wrzucić bitu, partii gitary, elektroniki w tle i drzeć się do mikrofonu, śpiewając „jestem królikiem” albo „I don’t wanna to be your dog”, bo brzmi to niestety koszmarnie. 
Kolorowe i błyszczące stroje tego wrażenia nie poprawią.

[Jakub Knera]