Destructive Daisy to objawienie ostatnich miesięcy na trójmiejskiej scenie. Cztery dziewczyny, które w ogóle nie grają dziewczęcej muzyki. Zero mizdrzenia i ckliwości, za to surowy i agresywny garage punk i grunge. O tych gatunkach, kobietach w muzyce rockowej i szowiniźmie, a także tym jak udało im się zorganizować koncert przed Mudhoney, przeczytacie poniżej.

Jakub Knera: Skoro w swoich fascynacjach czy odniesieniach wymieniacie riot grrrl, nie mogę nie spytać na ile Destructive Daisy to nie tylko muzyka, ale swego rodzaju światopoglądowe zaznaczenie swojego punktu widzenia? Czy czujecie, że poruszacie się po muzycznym świecie, zdominowanym przez mężczyzn?

Audri: Trudno się tak nie czuć, skoro każdy zespół dookoła składa się z mężczyzn. Dla mnie riot grrrl w tej chwili właśnie oznacza aby właśnie mieć to w dupie i robić swoje, nie zastanawiać się nad tym czy ktoś jest facetem, czy też kobietą.

Ada: Myślę, że nie ma w naszej twórczości jakiegoś konkretnego feministycznego przekazu. Mnie po prostu wkurza szowinistyczne zachowanie facetów i tyle. Świat muzyczny jest zdecydowanie zdominowany przez mężczyzn, ale nie przeszkadza nam to.

Czy zaistnienie kobiety lub kobiecego składu na scenie muzycznej zdominowanej przez facetów jest trudne czy łatwe?

Audri: ”Zaistnienie” na krótką chwile jest całkiem łatwe, ale prawdziwe zaistnienie w świecie muzyki (szczególnie takiej muzyki jaką my gramy) jest ciężkie.

Kleo: Jeżeli ktoś tworzy kawał porządnej muzy, to myślę, że płeć nie gra roli, bo muzyka sama się obroni i szybko zaistnieje na rynku muzycznym. Ale fakt, że czasami kobiety grające muzykę rockową, muszą się bardziej napracować i postarać się, aby przełamać stereotyp kobiecej delikatności i wrażliwości.

Ada: To, że według niektórych jest nam „trudniej” nie wydaje mi się przeszkodą. Uważam to raczej za coś ekscytującego.

Z drugiej strony jesteście na terytorium muzycznym, typowo „męskim”, bo jednak z facetami w koszulach, kojarzy się scena grunge’owa. Oczywiście są takie kapele jak L7 czy Hole, ale to jednak mniejszość. Co Waszym zdaniem dziewczyny mogą wnieść do takich rockowych gatunków? Inne spojrzenie, inną emocjonalność?

Audri: Według mnie kobiety w muzyce grunge w pewnym sensie wniosły jakąś świeżość do tego nurtu, grały trochę inaczej niż faceci bo chciały przekazać coś innego. Zespoły takie jak np. 7 year bitch albo L7 w odważny i zabawny sposób śpiewały np. o miesiączce, przełamywały pewien rodzaj tabu. Jednym z legendarnych momentów w riot grrrl było rzucenie zużytym tamponem w publiczność przez Donitę z L7. Niby głupie, ale czy jakiś facet by to zrobił?

Kleo: Na pewno wnoszą trochę innego, babskiego spojrzenia na świat, chociażby śpiewając o miesiączce, tak jak wspomniała Audri (śmiech). A tak na poważnie – kobiety często manifestowały w swoich zespołach feministyczne poglądy i frustracje na męską dominację, ale oprócz tego wnoszą też podobne idee i poglądy co faceci. Mogą narzekać na otaczający ich świat, biadolić w kwestii polityki czy po prostu pójść w jakieś bardziej artystyczno-abstrakcyjne teksty i klimaty. Cieszy mnie gdy widzę zespoły w całości stworzone z kobiet, odzywa się wtedy taka babska solidarność i radość, że kobiety też radzą sobie dobrze w świecie rockowym, zdominowanym przez samców.

Czy dziewczyna tworząca muzykę, jest Waszym zdaniem traktowana inaczej niż mężczyzna? Mi z jednej strony z gitarą nieodłącznie kojarzy się facet, ale jeśli mam wskazać na ciekawe wokale, to kobiety zdecydowanie wiodą według mnie prym.

Audri: Kobiety z gitarą są traktowane według mnie tak samo jak faceci,to tylko Polska jest zacofana (śmiech). Co do wokalistów i wokalistek to nie mam pojęcia kto wiedzie prym, znam ludzi którzy po prostu nie zdzierżą damskiego wokalu w muzyce.

Kleo: Kobiety są raczej traktowane na równi z mężczyznami, a czasami nawet nieco łaskawiej, z racji tego, że są jeszcze taką rzadkością w świecie muzycznym. A co do ciekawych wokali i gitarzystów i gitarzystek, to już jest bardzo indywidualna kwestia i chyba nie ma co obstawiać kto jest lepszy od kogo.

Magda: W kwestii traktowania jest całkiem nieźle, ale czasami zdarzają się jeszcze dość stereotypowe poglądy.

Wydaje mi się, że w wielu przypadkach zainteresowanie Wami wzrasta chociażby z tego powodu, że zespół tworzą cztery dziewczyny, co nawet w samym Trójmieście jest także rzadkością. Cieszy Was ten fakt zainteresowania z tej perspektywy?

Audri: Przychodzą pooglądać laski z gitarami jak w ZOO, a zazwyczaj wychodzą po koncercie chyba z szacunkiem do nas. Fakt zainteresowania w sposób ”wow pooglądam cycki na scenie” mnie nie cieszy, ale wierzę w to, że po koncercie mówią, że po prostu fajnie zagrałyśmy. Jak widzą wokalistkę z twarzą pomalowaną na milion kolorów i z tysiącem sztucznych rzęs to może odechciewa im się patrzeć jak na laleczki, a wolą wczuć się w klimat.

Magda: Cieszy nas to, że wzbudzamy zainteresowanie i na pewno ma to związek z tym, że jesteśmy dziewczynami. Ale nie chcemy, żeby to było naszym głównym atutem. Wolałybyśmy chyba być odbierane jako dowód na to, że dziewczyny też mogą tworzyć dobry, zgrany zespół rockowy, a nie być tylko lalami z gitarami na scenie nie reprezentującymi sobą zbyt wiele.

Okazję do szerszego zaistnienia się będziecie miały już niedługo. 28 maja gracie w Stodole support przed Mudhoney. To chyba spełnienie marzeń, prawda? Przygotowujecie się do tego wydarzenia jakoś specjalnie?

Audri: Jak dostałam odpowiedź od Mudhoney to prawie posikałam się w majtki (śmiech). Jasne, że to spełnienie marzeń, w końcu Mark Arm to prekursor grunge. Na razie nie zauważyłam abyśmy się przygotowywały do tego koncertu, ale kiedyś na pewno zaczniemy to robić.

Kleo: Jak to nie, ciśniemy próby dzień w dzień po minimum 7 godzin, chodzimy na siłownię i stosujemy innowacyjne diety – wszystko dla Marka Arma! Ogólnie nie ma lekko. Strasznie się cieszymy na ten koncert i do mnie to chyba jeszcze nie do końca dociera. Tak więc wszyscy fani grunge’u: be there or die!

Przeczytaj recenzję: Destructive Daisy – EP

Debiutanckiej epki Destrictive Daisy można posłuchać tutaj. Zespół będzie można także zobaczyć na żywo – nie innego dnia jak w Dzień Kobiet czyli 8 marca w Cockney Pub na Chlordcore Fest 2. Szczegóły w zakładce KONCERTY.