Egzotyczna, surrealistyczna i pełna kontrastów – Sea to Sea brzmi jak opowieść z Atlantydy, na której Sign Libra pokazuje jak bardzo oryginalny jest jej język muzyczny.

>> Read in English <<

Widziałem koncert Agaty Melnikovej w moim rodzinnym Gdańsku w scenerii dość absurdalnej, jak ta z jej teledysków. Jako Sign Libra zagrała w Muzeum Etnograficznym, w otoczeniu starych wiejskich przedmiotów, przed publicznością, która siedziała na krzesłach. Nadawało to jej muzyce surrealistycznego klimatu, a widownia niezbyt skora do tańców (a przecież jej muzyka mimowolnie do nich zachęca!) sprawiała wrażenie, jakby artystka prowadziła osobliwy interdyscyplinarny wykład muzyczno-performerski. 

Słuchając jej nowego albumu Sea to Sea, ciężko pozbyć się wrażenia, że to nie tylko muzyka, ale i zjawisko. Melnikova w teledyskach wygląda niczym szalona profesorka, czarodziejka, a może bohaterka wymyślonego według własnych zasad świata. Pochodząca z Łotwy artystka zestawia kontrasty: sacrum i profanum, brzmienie dostojne z kwaśnymi samplami, harmonijne formy i sample przypominające peruwiańskie fujarki. Zwarte rytmiczne formy uzupełnia detalami, które z jej muzyki tworzą dźwiękową puszczę, pełną zaskakujących elementów. Tak jak na jej teledyskach, które wyglądają jak wyjęte z kontekstu obrazy Salvadora Dalego: to zbieraniny elementów, ułożone na szachownicy według własnego widzimisię, pozornie bez sensu, ale finalnie przekonująco. Czasem Melnikova serwuje syrenie zaśpiewy, kiedy indziej buduje syntezatorowe pasaże, tworzy punktowe melodyjki albo ambientowe tła. Wszystko to w celu misternej konstrukcji jej onirycznego świata, w którym przeplatają się wpływy The Knife, Enya czy nawet Grimes.

Closer to the Equator, poprzedni album Sign Libra, był muzyką do łotewskiego baletu, jednak doskonale sprawdzał się zupełnie autonomicznie. Sea to Sea w tytule płyty i utworów odnosi się do księżycowych kraterów, mórz, z których każde ma swoją nazwę. Sign Libra tworzy ich nową muzyczną mitologię, w trochę outsiderskiej manierze. Jej zaskakujące aranżacje tworzą tutaj odrębny, niełatwy do zaklasyfikowania puls – czasem bliżej tradycyjnego bitu i melodii („Sea of Knowledge”), czasem bardziej połamany, frapujący („Sea of Islands”). Powtarzalne wokale brzmią jak mantry albo i echo wysyłane z daleka – jeśli nie z kosmosu, to może z jakiejś egzotycznej i kuszącej dźwiękami Atlantydy? Jest tu nieoczywista, ale niekłamana przebojowość – choć niekoniecznie przyjazna stacjom radiowym – wodzenie za ucho jak u syren na drodze Odyseusza (który też podróżował od morza do morza). Oryginalny język Melnikovej wpisuje się w poszukujący nieszablonowych artystów label RVNGIntl. – Łotewka sukcesywnie konstruuje swój muzyczny świat, pełen paradoksów, melodii, wielowarstwowych brzmień, sampli i harmonicznych pasaży. Zestawia pomysły, konteksty, dźwięki, brzmi „dziwnie”, ale przekonująco i jest frapującą odtrutką dla alternatywnego, często skonwencjonalizowanego popu.

Sign Libra, Sea to Sea, RVNGIntl.