W Trys Saulės spotykają się drogi trójki muzyków. Najbardziej na miejscu – ze względu na swoje ostatnie dokonania – wydaje się tu Artur Krychowiak, który swoje dronowe inspiracje regularnie prezentuje w solowym projekcie Nowa Ziemia, bazujący na brzmieniu gitary barytonowej, pogłosach i mrocznej aurze. Ale Trzy Słońca (to w języku litewskim oznacza nazwa zespołu) to także Marcin Dymiter, który wydaje się wracać tutaj do swoich korzeni, znanych chociażby z Ewy Braun. To być może oczywiste odniesienie zawsze zwraca uwagę, ponieważ Dymiter (funkcjonujący także jako Emiter) kończąc działalność w słupskiej noise-rockowej kapeli na przełomie XX i XXI wieku, na wiele lat odłożył gitarę w jej klasycznej formule. Owszem sięgał po instrument i towarzyszące mu efekty, ale w większym stopniu zanurzał się w elektronikę, muzykę eksperymentalną czy nagrania terenowe. Na początku obecnej dekady wydał dwa albumy pod szyldem Niski Szum, eksplorujące wątki gitarowe, przede wszystkim jednak w formach medytacyjnych repetycji, budując organiczny trans, jednocześnie w dosyć spokojnej i nienarzucającej się formie. Dlatego właśnie hałaśliwy i głośny album „***” jest na jego ścieżce muzycznej zjawiskiem ciekawym, dopełniającym jego dotychczasową twórczość. Wreszcie jednak jest też trzeci element tej muzycznej układanki czyli Dominika Korzeniecka, która koncertowała z całą gamą polskich muzyków ze sceny improwizowanej, ale też na perkusji gra w Orkiestrze Klezmerskiej Teatru Sejneńskiego, Pochwalonych (z Małgorzata Tekiel i Dominika Domczyk z Post-Regimentu i R.U.T.A.) czy Taniej O. W Trys Saulės na perkusji gra inaczej niż w tych składach: miarowo, nadaje rytm gitarom, ale też buduje przestrzeń pomiędzy instrumentami. Zmiany wątków w obrębie utworów jej bębnów często wręcz nie dotyczą, wydaje się tu być najbardziej stałym instrumentem, często trzonem utworów, mimo, że na pierwszy plan wysuwają się malujące gęste tła gitary.

Trys Saulės zwraca się do korzeni post-rocka, ale jednocześnie nie gra muzyki przegadanej i przesadnie rozemocjonowanej do czego ten gatunek przez ostatnią dekadę zdążył na nieszczęście przyzwyczaić. Utwory są stosunkowo proste w obrębie formy, ale złożone jeśli chodzi o brzmienie i fakturę dźwięku. Dronujące i rezonujące gitary świetnie wzajemnie się przeplatają, często pomysłowo rozwijając paletę swoich możliwości. To muzyka psychodeliczna, ale zahaczająca o wpływu muzyki Wschodu, czasem agresywna, ale „***” przede wszystkim zachowuje swój medytujący i wciągający charakter. Nie ma tu jednak mowy o monotonii – jeśli w „Nad rzeką wiszą chmury” perkusja nadaje rytm kompozycji, to w „W powietrzu unosi się pył z południa” różnicuje to jak sposób w jaki utwór wybrzmiewa, zmieniając kontekst gęstych dronowych gitar. Z kolei „Wszystko zastyga na chwilę” bliskie jest idiomowi Kristen i znów perkusja wzmacnia tu koloryt na spółkę z przypominającą brzmienie sitaru gitarą. Trio frapująco grają też z ciszą i detalami jak w będącym chwilą oddechu „Ten kamień zastyga na chwilę”, gdzie wybicia na bębnach kontrastują z pogłosami gitarowych efektów wydobywających się ze wzmacniaczy.

Nazwa tria sugeruje wielokierunkowość, a to że jest w języku litewskim, a więc z okolic Pogranicza, gdzie Korzeniecka gra z Orkiestrą, wzmacnia ten przepływ różnych inspiracji z odległych muzycznych światów. Trys Saulės z jednej strony konsekwentnie drążą post-rockowe i drone’owe inspiracje, z drugiej mocno bazują na rytmie, z trzeciej strony grają bardzo mięsistą muzykę, nie przegadaną i konsekwentną w swojej linearności. Z trzeciej jednak strony odświeżająco są w stanie spojrzeć na formułę gitarowego i instrumentalnego tria, dzięki czemu „***” jest ciekawym dialogiem z tradycją i czerpaniem z niej w nieoczywisty sposób.

Trys Saulės, ***, Instant Classic 2018