Dick4Dick już od ponad dekady lawirują między gatunkami, stylistykami i pomysłami. Od tego czerpania z dorobku innych zaczęło się już na „Silver Ballads” wydanej w 2012 roku, kiedy zespół w pastiszowy sposób przerabiał utwory zespołów rockowych. Potem każdy kolejny album w zasadzie pokazywał inny obszar ich zainteresowań, skręcał i zespół obierał nowe kierunki, dzięki czemu trudno do dziś ich zaklasyfikować do jednej szufladki. Na „Summer Remains” grupa położyła większy nacisk na melodyjne gitary, z kolei od „Who’s Afraid of?” o wiele mocniej penetruje terytorium elektroniczne, czego kumulacją jest „tau Ceti e”, a „Dick4Dick is a Woo!Man” jest tego ukoronowaniem.

Oto bowiem zespół, którego skład kilkakrotnie się zmieniał, postawiał na mocno elektroniczne, dyskotekowe brzmienie. Praktycznie każdy kolejny kawałek jest tutaj parkietowym hitem, a i w radiu sprawdziłby się dobrze, chociaż prawdopodobnie na żadnej antenie nie zagości dłużej (a szkoda). Na dodatek zespół postanowił, aby przewrotnie dość zaprosić do udziału w utworach kobiety – w każdym więc utworze śpiewa płeć piękna. Jest Natalia Nykiel, Justyna Chowaniak z Domowych Melodii, Marsija z Loco Star, Joanna Halszka Sokołowska czy początkujące Julita Zielińska albo Woska, prywatnie córka jednego z Dicków. Efekt brzmieniowy jest bardzo dobry, bo każdy kawałek ma dopracowaną do detalu produkcję, panowie ustępują miejsca kobietom, chociaż nie pozwalają zapomnieć o swojej obecności.

Zarówno Bunio, Nygga Dick jak i Tomek Ziętek producencko są na bardzo wysokim poziomie i te umiejętności przekładają na ten materiał. Kawałki mają popowy szlif, z jednej strony sącząc się w połamanej modle, kiedy indziej wkraczając w obszary ciepło brzmiącego techno. Dicki swój elektroniczny potencjał rozwijają z płyty na płytę, czego ten album jest ukoronowaniem – to zupełnie inne oblicze niż na początku, chociaż dalej pewien rozrywkowy charakter jest tu utrzymany, pomimo że zaproszone wokalistki wcale nie hołdują hedonistycznym zabawom, a śpiewają damsko-męskich relacjach. Z jakichś powodów tylko ta płyta przemyka gdzieś z boku i pozostaje nie zauważona. Szkoda, bo zasługuje na więcej uwagi.

Dick4Dick, Dick4Dick is a Woo!Man, Mystic 2017.

Jakub Knera