Marcin Dymiter, nagrywający jako Emiter, znany jest swoich fascynacji nagraniami terenowymi. Razem z mikrofonem penetruje rzeczywistość w wielu miejscach, ale często – być może ze względu na miejsce zamieszkania – wraca do wody: rzek, jezior czy morza. Temu ostatniemu poświęcił już wydawnictwa w ramach Field Notes, tym razem znów do morza, a konkretniej Bałtyku, wraca. Tyle, że „Sinus Balticus” do nagrań terenowych ma bardzo daleko, bo w ogóle z nich nie czerpie. Dymiter za pomocą analogowego instrumentarium buduje bowiem swoją własną, wymyśloną dźwiękowsferę nadmorską. Już wstęp przywołuje na myśl maszerowanie nad brzegiem morza, poprzez charakterystyczne szuranie nogami po piasku. To jednak nie nagrania terenowe ale dźwięki, który muzyk generuje, łudząco kojarzące się z miejscami nad morzem lub dźwiękami z nimi związanymi. Płyta wydana przez Kaiser Söze jest swoistą ścieżką dźwiękową, doskonale nadawałaby się do dokumentu albo i fabuły o morskiej żegludze, przede wszystkim tej podwodnej. Dymiter tworzy transowe utwory, w których przemyca mrok, swego rodzaju tajemniczość i nieokiełznanie morskiej głębi. Przygląda się morzu za pomocą dźwięku, a potem coraz głębiej wnika w jego tajemnicę. To trochę baśniowa opowieść, bo z jednej strony przywołuje na myśl tajemnicze odgłosy głębin, a z drugiej nieco jakby konkretne dźwięki znane z nadmorskiej dźwiękosfery. „Diabeł morski” repetywnie snuje się w coraz większe odmęty, a jednocześnie ambientowy loop spotyka się z dronowym sygnałem, takim który być może wydają statki wpływające do zatoki. „Siren” również bazuje na podobnej formie, brzmi wręcz industrialnie, stoczniowo, ale też zwodniczo.

Emiter pokazuje różne spojrzenia na Bałtyk, na mapce przy płycie odwołujące się do konkretnych miejsc tego akwenu. To nieważne czy do realnie istniejących miejsc, bo pasują doskonale do wielu zakątków morza. Emiter wymyśla jego audiosferę, przefiltrowuje to, co zasłyszał z możliwościami sampli i loopów. Jego kompozycje mają formę sinusoidalną – są w nich pewne motywy, które zanikają i powracają, powtarzalnie niczym nadmorskie fale na brzegu. Jest w tym głębia i pewien trans, ale też spokój, który oferuje patrzenie na morze. Tkwi w nim ogromny potencjał na baśniową i dźwiękową opowieść, który Emiter wykorzystuje i snuje za pomocą języka muzyki. Efekt jest frapujący i wciągający jak bezkres morza.

Emiter, Sinus Balticus, Fundacja Kaisera Söze, 2017.

Jakub Knera