Pink Park to duet debiutanta na scenie muzycznej, Macieja Polaka – jako instrumentalisty, bo jako specjalista od syntezatorów jest znany od dawna (o czym opowiadał w naszej rozmowie) – oraz Macieja Bączyka, można powiedzieć wyjadacza, który współtworzył Robotobiboka, Małe Instrumenty, a teraz poza solową działalnością na stałe zagościł w zespole Kristen. Ten gdańsko-wrocławski skład stworzył płytę bazującą na wspólnych improwizacjach i sesjach, w których wykorzystali trzy syntezatory modularne: dwa EMS Synthi A i jeden EMC VCS 3. Każdy z nich mieści się do walizki. I przez to ten album wydaje się skromny, kompaktowy. Fakt, że nie przypominają wielkich maszyn, z którymi syntezatory, mające trwały wpływ zarówno na muzykę elektroniczną jak i rockową doby lat 80. wpływa na to, co na “Krautpark” słyszymy. Siedem kompozycji nie przytłacza, ich celem nie jest tworzenie rozwlekłych suit jakie cechują prog-rockowych tytanów. Nawet tytuł płyty wydaje się tutaj trawestacją gatunku – bo przecież samego krautrocka, a właściwie tego, z czym ten termin może się kojarzyć, w muzyce Pin Park jest jak na lekarstwo. Owszem, wibrujących, transowych i rozwijających się utworów nie brakuje, ale Bączyk i Polak wyciągnęli z gatunku to, co najbardziej ich interesuje aby stworzyć muzykę pełną mikrostruktur, trochę odrealnioną, nie eskalującą, ale pulsującą i tlącą się zawadiacko. Z instrumentów, na których bazują, korzystali m.in. Roxy Music, King Crimson, Klaus Schulze, Brian Eno czy Jean-Michel Jarre, ale Pin Park daleki jest od ich tradycji. Może przez mgłę czuć tu nawiązania do Neu czy Cluster, pomimo że nie brakuje w ich muzyce melodii czy hipnotycznych wwierceń. Bliżej im jednak do elektroniki delikatniejszego sortu (hehe), która bliska jest dokonaniom To Rococo Rot na pierwszych albumach czy fali niemieckiej folktroniki z Lali Puna na czele. “Krautpark” potrafi zwracać uwagę na detal, ale jednocześnie duży nacisk kładzie na transowość utworów, więc jeśli szukałbym krautrocka to przede wszystkim właśnie tutaj. Wszystko to dzieje się jednak w skali mikro, jest bardzo subtelne, a jednocześnie świeże i intrygujące. Bardzo dobra płyta.

Pin Park, Krautpark, Instant Classic 2017.

Jakub Knera